Kościółki

Wąwozy

Twierdze

Muzea

Plaże

Drogi i Mapy

Naszym zdaniem

analipsi kreta Niedziela. Przylot do Iraklionu. O dziwo o czasie.   Czujemy się swojsko. Bałagan jak u nas. Dojechaliśmy do hotelu. Wszystko jest o.k. Krótki spacer po promenadzie.

Dzień drugi. Poniedziałek. O 9-tej odbieramy samochód. To jest Grecja, więc trochę póżniej i nie ten co zamawialiśmy, ale luzik. Wyjazd. Nasz pierwszy. Najpierw poszukiwania stacji benzynowej.

Agia Triada Monastiri Dzień trzeci . Wtorek Dzisiaj jedna z trzech bardzo długich wycieczek. Do Chanii i na półwysep Akrotiri. Wstajemy o 7-mej. Umyć się, zjeść i w drogę. Takie były plany, ale to jest Grecja.

Rethymnon - twierdza Dzień czwarty - środa. Odespaliśmy się. Rano śniadanko i skype z córcią, bo wczoraj nie dało rady. Dziś w planie niewiele - Rethymno, wioska Mili i jaskinia Melidoni. Jedziemy Nową Narodową na Rethymnon. W planie mamy najpierw zjazd na Mili. Wiemy gdzie, więc wszystko o.k.

Wąwóz Araden -most Dzień piąty - czwartek. Dziś wyprawa na Aradenę. Połapać się w ich oznaczeniach gdzie skręt i na co to można oszaleć.Ale jakoś wyjechaliśmy na Chora Sfakion. Droga przepiękna. Serpentyny takie, że mózg staje w poprzek.

Gortyna Dzień szósty- piątek. Dzisiaj w planach wykopaliska. W końcu trzeba trochę się zaprzyjażnić z kulturą minojską. Jedziemy najpierw do Gortyny. To w miarę na południe od Iraklionu. Jazda oczywiście przez góry, ale pogoda kiepska. Leje i burze krążą to tu to tam.

Spinalonga-wyspa trędowatych Dzień siódmy - sobota. Nie nastawiamy budzika, bo kiedyś trzeba się wyspać. Wstaliśmy rano, kawka, śniadanko, druga kawka, spotkanie z sąsiadami na wspólnym balkonie. Tacy sami szwędacze jak my, więc wymiana doświadczeń. Staliśmy chyba z godzinę albo i lepiej, więc wyjechaliśmy w trasę zamiast o 9-tej to o 11-tej. Ale dziś w programie krótsza trasa- Spinalonga i Kritsa.

Wąwóz Kourtaliotiko - widok z góry na początek wąwozu Dzień ósmy - niedziela. Śniadanie i zbieramy się do Moni Preveli. Pogoda bardzo piękna, będzie ciepło, a nawet bardzo ciepło. Jedziemy, przez Retymnon na południe, przez jedne góry, potem przez drugie. Widoki jak to na Krecie- wspaniałe. Dojeżdżamy do wąwozu Kuartolitiko. Coś wspaniałego. Droga między, a czasem pod, skałami.

Wąwóz Patsos - nawis nad ścieżką górną Dzień dziewiąty - poniedziałek. Na śniadanie chlebuś i wczorajsza sałatka grecka. Jedziemy do wąwozu Patsos, a potem się zobaczy. Przez góry i doliny dojeżdżamy do wąwozu tzn. do jego wejścia. Ludzi sporo.

Kiriamadi - Droga na wschodni cypel Krety Dzień dziesiąty - wtorek. Budzik nastawiamy na 7-mą, bo dziś w planie długa trasa - do latarni na północno wschodnim końcu Krety. Jedziemy. Oczywiście, nie trafiliśmy na pierwszy zjazd na Nową Narodową, więc pchamy się przez nadbrzeżne kurorty. Na całe szczęście jest jeszcze wcześnie i nie wszystkie sklepiki są otwarte, a i szwędających się urlopowiczów mało.

Płaskowyż Nida - Ideon andron   Dzień jedenasty - środa. Nie nastawiliśmy budzika. Wstałam przed Jurkiem, poukładałam coś, przeprałam w zimnej wodzie, przygotowałam do śniadanka. Jurek wstał dopiero na "weź pigułkę". Jemy śniadanko, pijemy kawki i ruszamy. Dziś w planach płaskowyż Nida.

Heraklion - port jachtowy, za nim twierdza  Dzień dwunasty - czwartek. Na dziś, albo plaża Tpripiti, albo Knossos i Heraklion. Mamy czas, żeby zdecydować, aż do połowy Iraklionu. Pierwszy z tych zjazdów z Nowej Narodowej jest na Knossos. Pogoda lekko złamana i wieje, więc ruiny w Knossos. Ups, wykopaliska. Przyjeżdżamy, ludzi multum.

Wąwóz Steno - Przejazd przez szczelinę  Dzień trzynasty - piątek. Dziś trasa na przepiękną plażę Tripiti. Przejazd wszerz Krety. Dojazd do przepięknego wąwozu Steno. Cudo, ale grożne cudo. Wąsko, kamieniście, ale widoki takie, że dech zapiera. Na samym dole wąwozu przejazd na szerokość auta i ciut ciut.

Heraklion - port jachtowy, za nim twierdza  Dzień czternasty - sobota. Po śniadanku i kawce wyruszamy. Najpierw w planach zakupy w Hersonisos. Główna ulica miasteczka, poza korkiem samochodowym, składa się z samych sklepików i sklepów z pełną gamą suvenirów.

Analipsi - spacerkiem po falochronie     Dzień piętnasty - niedziela - ostatni. Śniadanko, pochłaniamy resztki. Pijemy kawki robione już z ostatków, ale mimo to dobre. Zbieramy nasze bety i opuszczamy pokoik, żeby dziewczyny przy świętej niedzieli, mogły wcześniej odsprzątać pokój dla ewentualnych następców. Musimy go opuścić do 12.

Gościmy

Odwiedza nas 3 gości oraz 0 użytkowników.

Napisz do nas

02-150525_gr_9767.jpg
JSN Tendo template designed by JoomlaShine.com